Ocknęłam się w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Pokój był pusty, znajdował się w nim jedynie stary materac, na którym widocznie leżałam podczas mojej utraty przytomności. Jedno okno niedużej wielkości i brudne wymazane ściany. I nic poza tym. Usiłowałam sobie przypomnieć co działo się przed moją utratą świadomości. W głowie miałam obraz zbliżającego się do mnie Gonza i potem już nic, pustka. Musiał mnie jakoś omamić i przywieść w to okropne miejsce. Wtedy wpadłam na pomysł, by sprawdzić czy da się otworzyć okno, lecz tak jak przypuszczałam nie dało się go w jakikolwiek sposób otworzyć. Zrezygnowana znów usiadłam na niewygodnym materacu. W głowie miałam najgorsze scenariusze, zostałam tutaj uwięziona przez tych bandytów i jeszcze do tego nie wiem co się dzieje z Mateuszem, nie wiem czy w ogóle żyję. A co jeśli go zabili? Jeśli naprawdę mu coś zrobili i już nigdy więcej go nie zobaczę? Przecież ja tego nie przeżyje. Mat jest jedyną osobą, której w pełni ufam, po śmierci mojej mamy. Tylko on wiedział o mnie nawet więcej niż ja. Nie mogę go stracić. Dlaczego ja w końcu nie mogę zaznać odrobinę spokoju i szczęścia. Dlaczego tak szybko wszystko tracę, a w zamian otrzymuję ten cholerny ból i smutek. Czy jestem, aż taką porażką że moim przeznaczeniem jest nigdy nie być szczęśliwa dłużej niż kilka dni? Ale mimo wszystko mogę stwierdzić, że czas spędzony przy Mateuszu był najlepszym co mogło mnie spotkać. Dał mi tyle szczęścia ile w swoim życiu nie otrzymałam nigdy wcześniej.
Usłyszałam kroki, które stawały się coraz głośniejsze i bardziej słyszalne. Nagle drzwi do pomieszczenia otworzyły się, a przede mną pojawiła się postać, której na pierwszy rzut oka nie poznałam, lecz po chwili zorientowałam się, że mężczyzną jest nikt inny jak Gonzo. Sprawiło to, że przesunęłam się jak najdalej od niego, na plecach poczułam lodowatą betonową ścianę. Mężczyzna bez słowa kucnął przede mną, przejeżdżając jednocześnie dłonią po moim zimnym policzku i splątanych włosach. Przez całe ciało przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze, które na pewno były wyczuwalne. Bałam się jak jeszcze nigdy dotąd.
- Przemyślałaś skarbie co będzie dla Ciebie lepszym wyjściem? Zamierzasz być posłuszna?
- Nie zmusisz mnie bym zrobiła co mi każesz!
- Jesteś strasznie naiwna, lecz mam nadzieję że w końcu się przekonasz kto chce dla Ciebie jak najlepiej.
Wsunął rękę do kieszeni swojej kurtki i wyciągnął z niej zgniecioną kopertę na której widniało moje imię i nazwisko. Położył ją na materacu obok mnie i bez słowa wyszedł z pomieszczenia, zatrzaskując za sobą drzwi na klucz. Wzięłam ją do ręki bacznie się jej przyglądając z każdej strony. Długo patrzyłam się w nią, zanim nie zdobyłam się na odwagę by ją otworzyć. W środku znajdowała się złożona kartka, niepewnie ją otworzyłam.
Usłyszałam kroki, które stawały się coraz głośniejsze i bardziej słyszalne. Nagle drzwi do pomieszczenia otworzyły się, a przede mną pojawiła się postać, której na pierwszy rzut oka nie poznałam, lecz po chwili zorientowałam się, że mężczyzną jest nikt inny jak Gonzo. Sprawiło to, że przesunęłam się jak najdalej od niego, na plecach poczułam lodowatą betonową ścianę. Mężczyzna bez słowa kucnął przede mną, przejeżdżając jednocześnie dłonią po moim zimnym policzku i splątanych włosach. Przez całe ciało przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze, które na pewno były wyczuwalne. Bałam się jak jeszcze nigdy dotąd.
- Przemyślałaś skarbie co będzie dla Ciebie lepszym wyjściem? Zamierzasz być posłuszna?
- Nie zmusisz mnie bym zrobiła co mi każesz!
- Jesteś strasznie naiwna, lecz mam nadzieję że w końcu się przekonasz kto chce dla Ciebie jak najlepiej.
Wsunął rękę do kieszeni swojej kurtki i wyciągnął z niej zgniecioną kopertę na której widniało moje imię i nazwisko. Położył ją na materacu obok mnie i bez słowa wyszedł z pomieszczenia, zatrzaskując za sobą drzwi na klucz. Wzięłam ją do ręki bacznie się jej przyglądając z każdej strony. Długo patrzyłam się w nią, zanim nie zdobyłam się na odwagę by ją otworzyć. W środku znajdowała się złożona kartka, niepewnie ją otworzyłam.
Amanda
Z tej strony Mateusz. Tak Twój Mat. Piszę do Ciebie ten list, bo to będą
ostatnie słowa skierowane ode mnie do Ciebie. Więc proszę spróbuj mnie zrozumieć.
Wiem, że to będzie dla Ciebie bolesny cios, ale musisz w końcu usłyszeć prawdę.
Nie jestem w stanie dłużej Cię okłamywać. Nie mogę, sumienie mi na to nie pozwala.
Wiem, że mnie za to znienawidzisz.
Okłamywałem Cię. Okłamywałem Cię dosłownie we wszystkim.
Tak naprawdę nigdy Cię nie kochałem. Chodziło mi tylko o seks z Tobą. Nic więcej.
Byłaś trudnym przypadkiem, poświęciłem na Ciebie dużo czasu, by w końcu
udało mi się Cię uwieść i zaciągnąć do łóżka.
Byłaś moją największą zdobyczą, nawet nie wiesz jaką satysfakcje mi to przynosiło.
A do tego w tych sprawach jesteś zajebista.
Jestem po prostu tym skurwielem, który potrafi manipulować kobietami.
Już nigdy nie usłyszysz nic ode mnie jak i nie zobaczysz mnie. Nie dotkniesz mojego
ciała, ani nie skosztujesz moich ust.
Pozostanie Ci po mnie jedynie ta cholerna pustka w sercu i złamane serce.
Ale nie martw się. Gonzo odpowiednio się Tobą zajmie. To odpowiedni facet dla Ciebie.
Nie odtrącaj go od siebie. Nie czekaj na mnie, bo ja znikam z Twojego życia już na zawsze.
Zapomnij o mnie tak jak ja szybko zapomnę o Tobie.
Jedynie wspomnienie naszych wspólnych nocy pozostanie mi w pamięci.
Żegnaj Aniele - ale już nie mój.
Mateusz
Zanosiłam się płaczem nie mogąc uwierzyć w słowa zapisane na papierze. Łzy całkowicie uniemożliwiały mi zobaczenie czegokolwiek. W jednej sekundzie moje serce pokruszyło się na miliony malutkich części. A w głowie powstało mnóstwo pytań, na które nie potrafiłam sobie odpowiedzieć. Jak on mógł mi to zrobić? Jak mógł tak perfekcyjnie kłamać i udawać? A może to moja wina, bo ja jestem zbyt naiwna. Ale od dzisiaj koniec. Nikt już nie zdobędzie mojego zaufania. Liczę tylko na siebie.