Obudził mnie dziwny dźwięk, który dobiegał jakby z zewnątrz. Spojrzałam na wtulonego w poduszkę Mata, który leżał tuż obok mnie. Spał z minimalnie podniesionymi kącikami ust w górę, które przybrały kształt delikatnego uśmiechu. Natychmiastowo przypomniała mi się wczorajsza noc. Jego wyznanie, które otuliło moje serce i każde słodkie muśnięcie ustami. Wciąż czuję Jego zapach, a moje ciało jest przesiąknięte od dotyku Jego ust, które pieczętowały każdy skrawek mojego ciała pozostawiając na nim wspomnienia. Jego dotyk, tak delikatny i subtelny. Spędziliśmy ze sobą jedną z najwspanialszych w moim życiu chwil. Nagle dźwięk stał się głośniejszy, tak jakby ktoś przekręcał klucz w drzwiach. Drzwiach, które należały do naszego mieszkania. Ktoś otworzył drzwi i wszedł do środka. Momentalnie podniosłam się do pozycji siedzącej, zakrywając jednocześnie swoje nagie ciało kawałkiem pościeli. Starałam się obudzić chłopaka. W między czasie w korytarzu rozniósł się kobiecy śmiech i męski stanowczy głos. Z przerażeniem zaczęłam mocniej szarpać chłopakiem, by w końcu się obudził. Gdy już mi się to udało i Mat przecierał oczy ze zmęczeniem, drzwi do sypialni się otworzyły. W progu stanął starszy mężczyzna, obejmując w pasie kobietę, która przypominała lalkę barbie i spokojnie mogła by być jego córką ich roześmiane twarze szybko przybrały zupełnie innego wyrazu. Podciągnęłam pościel jeszcze wyżej, starając zakryć każdy kawałek mojego ciała, który mógł gdzieś wystawać z cienkiego materiału. Mężczyzna wpatrywał się w nas z ogromnym zdziwieniem w oczach. Jak się domyśliłam, nie spodziewał się nikogo w tym pomieszczeniu. Spojrzałam na Mata, który stał się jeszcze bardziej zdziwiony niż mężczyzna, który się nam bacznie przyglądał.
- Co Ty tu robisz? - zapytał Mat, wstał z łóżka zostawiając mnie w nim zupełnie samą, w dodatku prawie nagą.
- To ja powinienem o to zapytać smarkaczu. Sprowadzać panienki do naszego mieszkania Ci się zachciało ? Co Ty tu w ogóle robisz? - odezwał się mężczyzna, próbując nie wybuchnąć jeszcze bardziej.
- Ja? To Ty zdradzasz mamę, na każdym kroku! A ta lala to kto? Na ulicy ją znalazłeś ? - Mat stał w samych bokserkach przed mężczyzną i wskazał palcem na kobietę stojącą obok niego. Z tego co wynika jest to Jego ojciec. Świetnie, gorzej już być chyba nie może.
- Licz się ze słowami! - podszedł bliżej Mata.
- Bo co mi zrobisz? Teraz mam twardy dowód na Twoje poczynania i wiedź, że będę w stanie podzielić się nimi z mamą. - Przyglądałam się całemu zdarzeniu, wciąż zakrywając się pościelą, wzrokiem szukałam jakiś rzeczy, które mogłabym na siebie ubrać, lecz na marne wszystko znajdowało się poza zasięgiem mojej ręki.
- Luiza, możesz już wyjść! - skierował się w stronę kobiety, która z uśmiechem na twarzy przyglądała się całemu zdarzeniu. Lecz, gdy mężczyzna kazał jej wyjść, znów spoważniała.
- Nie tak się umawialiśmy. - odezwała się swoim piskliwym głosikiem.
- Powiedziałem, że masz wyjść! Nie rozumiesz, czy mam Ci przeliterować? - mężczyzna stawał się coraz bardziej zdenerwowany, widać było furię w jego oczach. Wykorzystałam moment, w którym ojciec Mata zajmował się swoją panienką i ubrałam na siebie koszulkę chłopaka, która leżała obok łóżka.
- A kasa? - uparcie trzymała się przy swoim.
- Masz i wynocha. - wyciągnął z kieszeni portfel i rzucił jej kilka stów. Luiza szybko pozbierała banknoty, które wylądowały na podłodze bez najmniejszego skrępowania. Jakby już nie raz została tak podle potraktowana.
- Twój syn jest o wiele lepszy od Ciebie, daj mu na mnie namiary, chętnie się nim zajmę. - wypowiedziała zdanie, po czym szybko zniknęła trzaskając za sobą drzwiami.
- A Ty zabieraj swoją panienkę i wynocha mi stąd. Porozmawiamy w domu. - zagroził Matowi, po czym również chciał opuścić pokój.
- Nie tak szybko, mamy coś do wyjaśnienia. - zatrzymał go chłopak. - Milczenie kosztuje.
Ojciec zamilkł na chwile, analizując zaistniałą sytuację. Mat musi być pewny, że ojciec nie dopuści do tego,by wydały się jego skoki w bok. Inaczej nie posunął by się do takiego czynu. Tak mi się bynajmniej wydaje.
- 50 tysięcy ? - zapytał mężczyzna, wyciągając z kieszeni płaszcza czeki.
- 100 - wyczułam w Jego głosie niepewność jakby obawiał się czy ojciec na to pójdzie.
- Chyba zwariowałeś! - wybuchnął mu w twarz śmiechem. - Nie mów, że jest taka dobra, że tyle Jej płacisz? - tym razem skierował wzrok we mnie, sprawiając że miałam ochotę wstać i mu przywalić. Powstrzymał mnie fakt, że mam na sobie tylko koszulkę Mata, która nawet nie zakrywała mi tyłka.
- Ja w stosunku do Ciebie nie muszę płacić za seks. Bo dla mnie to coś znaczy i nie chodzę do łóżka z kim popadnie jak Ty tatusiu. - słowa chłopaka dodały mi pewności siebie, lecz dalej siedziałam na swoim miejscu nic się nie odzywając.
- Wiesz, że gorzko tego pożałujesz? - wypisał czek i rzucił go na łóżko tuż pod moimi nogami. - Lepiej nie pokazuj się przez najbliższy czas w domu. Bo nie ręczę za siebie. - wyszedł i zostawił nas samych. Słyszałam tylko stukot jego butów roznoszący się po pomieszczeniu i trzask drzwi.
Ślepo wpatrywałam się w Mata, nie mogąc wydusić z siebie ani jednego słowa. Patrzyłam jak chłopak stał w miejscu ze wzrokiem skierowanym w kawałek papieru, który leżał na skraju łóżka. Odłożył go na szafkę i bez słowa wziął mnie w ramiona. Przywarł do mnie tak mocno, że aż trudno było mi oddychać. Lekko pocałował mnie w czoło, szepcząc cisze "przepraszam".
- Przepraszam, znów wszystko zjebałem. To miało wyglądać zupełnie inaczej, nasz pierwszy wspólny poranek. Nie tak miało być. Wszystko potrafię zniszczyć.
- To nie Twoja wina, nie mogłeś przewidzieć że się teraz pojawi. - spojrzałam mu głęboko w oczy po czym obdarzyłam Go czułym pocałunkiem. Uwielbiam, gdy uśmiecha się w połowie pocałunku, jest to niewyobrażalnie pociągające.
- To co śniadanie do łóżka dla mojego Aniołka? - pokiwałam twierdząco, rozkładając się z powrotem na łóżku, czekając na śniadanie przygotowane przez Mata. Lecz najlepszym posiłkiem będzie On w swojej postaci. Tyle mi w zupełności wystarczy.
Po kilkunastu minutach chłopak wrócił z jajecznicą i sokiem pomarańczowym w wysokich szklankach. Jedliśmy z jednego talerza, karmiąc się nawzajem. Mimo, że próbował udawać, że poranna wizyta ojca nie zrobiła na nim żadnego wrażenia, to ja widziałam, że strasznie Go to męczy i nieustannie o tym myśli.
- Ej, wszystko się ułoży, zobaczysz. Poradzimy sobie. - próbowałam Go pocieszyć, lecz chyba na marne.
- Przynajmniej, mam już trochę kasy na spłatę tych dilerów. Ale podle się z tym czuję, wykorzystałem ojca. Kurwa staję taki jak oni.
- Nie staniesz się taki, nie pozwolę Ci na to. Obiecuję. - przypieczętowaliśmy obietnicę długim i namiętnym pocałunkiem.
Czyta ktoś ? I co myślicie?