sobota, 1 lutego 2014

Osiemnaście

Obudziłam się zwinięta w kłębek przykryta jakimś starym, śmierdzącym kocem. Z trudem zdołałam otworzyć popuchnięte od płaczu oczy. Musiałam wyglądać jak nieszczęście - czerwone oczy, potargane włosy i brudne ubranie. W tym momencie najmniej mnie to obchodziło. Szczerze to nic poza tym cholernym listem mnie nie obchodziło. Interesował mnie tylko Mateusz i to co mi zrobił, a może to co musiał zrobić? Nieważne i tak złamał mi tym serce. Sprawił, że pękło już nieodwołalnie raz na zawsze. I nic ani nikt nie będzie w stanie go złożyć w całość. Już zawsze będzie biło tylko w połowie, a każdy oddech będzie mi o nim przypominał. O chwilach spędzonych u jego boku. Jest to jedyny moment w moim życiu, w którym pragnęłam być w swoim "domu" razem z patologicznym ojcem niż tutaj. Mogłam nie wyjeżdżać, mogłam zostać tam i dalej żyć swoim marnym losem, ale w tedy zaoszczędziłabym sobie tych tortur. Ciekawe co jeszcze mnie spotka, co wymyślił dla mnie Gonzo razem z Matem? Czym sobie na to zasłużyłam? Zaciskając mocniej pięści poczułam jak paznokcie wbijają mi się w naskórek, zostawiając na nim zaczerwienione ślady.
- O widzę, że moja księżniczka już się obudziła. Dobrze spałaś ? - drzwi do pomieszczenia otworzyły się, a zaraz po tym ktoś wszedł do środka. Nie musiałam się obracać w jego stronę, znałam ten głos i doskonale wiedziałam do kogo należy. Teraz rozpoznałabym go nawet na zatłoczonej ulicy.
- Widzę, że przeczytałaś list chyba nie był dla Ciebie niespodzianką, prawda? 
- Muszę skorzystać z łazienki. - odezwałam się, dalej siedząc tyłem do Gonza. Ignorując jego złośliwe uwagi.
- Spokojnie zabieram Cię stąd. Nie mogę przecież trzymać swojej księżniczki w takim miejscu. To by było nieludzkie. - jego głos jakby stał się odrobinę łagodniejszy niż wcześniej. Już nie był taki ironiczny i arogancki.
- Zabierz mnie do Mateusza - powoli obróciłam swoje ciało i skierowałam wzrok na jego sylwetkę.
- Po tym co Ci zrobił Ty nadal chcesz do niego polecieć? Nie rozśmieszaj mnie, bo zacznę wierzyć, że naprawdę jesteś taka głupia jak słyszałem. - zaśmiał się cynicznie i znów powróciło jego gorsze oblicze.
- Chce mu powiedzieć, że obchodziły mnie tylko jego pieniądze, lecz teraz gdy jest spłukany i tak prędzej czy później bym go zostawiła. - mówiłam pewnie, wciąż patrząc prosto w oczy Gonza. Jestem zadziwiona, że znalazłam w sobie tyle siły by to zrobić.
- Zawsze w Ciebie wierzyłem, ale nie sądziłem że grzeczna Amanda może być taką suką. Podoba mi się to. - uklęknął przy mnie i przejechał wierzchem dłoni po moim policzku
- ale na razie nie będzie to możliwe, musisz poczekać -  po czym zbliżył swoją twarz ku moich ust. Gwałtownie odwróciłam głowę w bok ochraniając się tym przed pocałunkiem.
- Dla Ciebie będę dżentelmenem, poczekam aż sama będziesz tego chcieć. Ale wiedź, że moja cierpliwość nie trwa długo, a ja zawszę dostaję to czego pragnę... zawsze. Za chwile przyjdzie po Ciebie mój człowiek i zabierze Cię stąd. Zrobiłbym to osobiście, ale mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Radzę Ci być grzeczna.  - wyszedł zostawiając mnie samą w tym ohydnym miejscu. W ostatnim momencie obdarzył mnie jeszcze wzrokiem, który wywoływał na moim ciele nieprzyjemne dreszcze, spowodowane strachem. Nie minęło nawet 5 minut, a pojawił się nieznany mi chłopak. Miał może z 20 lat, albo i trochę więcej.
- Wstawaj, muszę zawieść Cię do mieszkania. - odezwał się przyjaźnie chłopak.
- Proszę, wypuść mnie! Zrobię wszystko co zechcesz tylko pomóż mi stąd uciec. - błagałam chłopaka podchodząc do niego coraz bliżej.Zauważyłam, że zdziwiło go moje zachowanie, był zmieszany jakby nie wiedział co ma zrobić. - Proszę.
- Nie mogę przykro mi.  - chłopak posmutniał. Był dobry to widać na pierwszy rzut oka.
- Powiedź, że Ci uciekłam, błagam. 
- Nie mogę rozumiesz?! Nie będę narażał sobie karku za Ciebie. Mam rozkaz i muszę go wykonać inaczej gorzko tego pożałuje. Naprawdę chciałbym Ci pomóc, ale muszę być posłuszny i Tobie też to radzę. Nie wiesz z kim masz do czynienia. - Czułam, że gdyby mógł to by mi pomógł, ale ma racje. Nie będzie się narażał dla nieznajomej dziewczyny. Ale próbowałam, gdybym tego nie zrobiła, potem żałowałabym. Muszę szukać każdego niedopatrzenia z ich strony i próbować każdej możliwej okazji do ucieczki. Chłopak zaprowadził mnie do czarnego jeepa z przyciemnionymi szybami i dokładnie zatrzasnął za mną drzwi uniemożliwiając mi przy tym ucieczkę. Podróż trwała dość długo, w międzyczasie zdołałam się dowiedzieć, że chłopak ma na imię Krystian i pracuje dla Gonza. I ma dość tej pracy, ale póki co nie może nic z tym zrobić, musi dalej być człowiekiem szefa gangu. Naprawdę fajny z niego chłopak, szkoda że musi marnować sobie życie w taki miejscu, ale domyślam się że nie robi tego z własnej woli. Nie chce go dopytywać o szczegóły, przecież to nie moja sprawa.
- Wiesz może co z Mateuszem? - zapytałam tak nagle. Krystian spojrzał na mnie przez przednie lusterko w samochodzie. 
- Nie wiem, od kilku dni go nie widziałem. 
Posmutniałam jeszcze bardziej i przeniosłam wzrok na boczną szybę, patrząc jak mijamy wiele różnych budynków i sklepów. Nawet nie zauważyłam kiedy z moich oczu zaczęły lecieć pojedyncze łzy. 
- Ej młoda, nie płacz. Nie pokazuj mu, że jesteś słaba, wiem że to trudne, ale musisz się postarać być odważna. On żywi się bólem innych, musisz być silna inaczej Cię zniszczy. I nie mówię Ci tego teraz jako człowiek Gonza, posłuchaj mnie. 
Resztę drogi pokonaliśmy w ciszy. Samochód zatrzymał się pod wielką willą na jakiś przedmieściach miasta. Krystian od razu przybrał postawę bardziej kompetentnego i oddanego swojemu szefowi człowieka, a jego delikatność prysła jak bańka mydlana. Ochroniarz przepuścił nas przez bramę, weszliśmy do środka. Nie zwracałam uwagi na te wszystkie drogie wykończenia i przedmioty. Weszliśmy po zakręcanych skodach na górę. Krystian otwierając kluczem jedne z drzwi wpuścił mnie do środka. 
- Tutaj jest Twój pokój, tam jest łazienka, a tu garderoba, ubrania powinny pasować. - wskazał ręką na poszczególne pomieszczenia. 
- Szef kazał przekazać, że będzie około 20 u Ciebie. Odśwież się i pamiętaj, że musisz być silna. - wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi na klucz. Rzuciłam się na znajdujące się na środku pokoju łózko i zaczęłam krzyczeć i szlochać przykrywając twarz poduszką. Po pewnym czasie zwlekłam się z łóżka otwierając drzwi do garderoby. Przesuwając po sporej ilości wieszaków widziałam tylko same sukienki, których nigdy bym na siebie nie założyła. Były takie dziwkarskie. Poza tym kilka par wysokich szpilek. Wyrzuciłam wszystkie rzeczy na środek pokoju. Zajrzałam do łazienki, by wziąść ciepłą kąpiel. Spojrzałam na odbicie w lustrze. Wyglądałam jak śmierć, blada twarz, zaczerwienione oczy i te włosy. Ściągnęłam z siebie brudne ubrania i zanurzyłam się w wannie pełnej wody. Po godzinie wyszłam przewinięta tylko ręcznikiem. Wycierając włosy, aż podskoczyłam ze strachu, a ręcznik którym wycierałam mokre kosmyki spadł na ziemię. 
- Witaj Aniele... 

9 komentarzy:

  1. Tak! Myślałam, że się nie doczekam. Zajebisty! Mam nadzieję, że to Mati, a nie Gonzo ;) pozdrawiam i czekam na następny :P

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde... Proszę niech to będzie Matt.
    Nie wiem ile jeszcze bólu ją spotka ale jednego jestem pewna,jest bardzo silna. Wątpi w szczęście, sens swojego życia , ale nie popełnia samobójstwa. Obuetnica dla matki jest dla niej ważniejsza niż ona sama.
    Los daje nam chwile szczęścia,a potem bez rzadnego wytłumaczenia nam je odbiera i znów dostajemy od życia po tyłku.
    Mam nadzieję,że w końcu będzie szczęśliwa z Matt'em. Przecież po każdej burzy wychodzi słońce. :-)

    P. S. Kocham Twoje opowidanie. Proszę szybko wstaw kolejną część. /Eli..

    OdpowiedzUsuń
  3. No i wróciłaś i jak mniemam wrócił Mateusz, chyba tylko on tak do niej mówił. Tylko nie wiem po co... czy nadal będzie grał dupka, czy będzie chciał jej pomóc, wszystko się okaże mam nadzieję jak najszybciej. Pisz, pisz - chociaż wiem, że to trudne, szkoła i szkoła. Nawet jeśli będziesz rzadko dodawała posty, to mam nadzieję, że nie przestaniesz, bo nie mogę doczekać się zakończenia. Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie (: O i dodałaś zdjęcie.
    Pozdrawiam i ściskam, bo zimno.

    OdpowiedzUsuń
  4. O ja nie moge mam nadzieje,że to bedzie Mateusz :) a rozdział super, ciesze się, że nareszcie napisalas nowy rozdział , czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super<3 końcówka świetna,nie wiem czy moja ciekawość wytrzyma. Mam nadzieję,że nie będziesz nam kazała czekać wieczność na dalszą część i dodasz w następnym tygodniu. Weny życze

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział! Czekam na next'a

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie muszę powtarzać, że świetny rozdział ♥ Bo to już tradycja :)

    Zapraszam na nowy, IX rozdział :)
    http://nicniedasiecofnac.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Mega rozdział! kiedy planujesz dodać następny?

    OdpowiedzUsuń
  9. Heej. Wybacz, że komentuję z takim opóźnieniem. Ale brak czasu i chęci do wszystkiego mi nie pomaga, mam nadzieję, że rozumiesz.
    Cieszę się, że do nas powróciłaś. Brakowało mi Twojego opowiadania.
    Ale z tego Gonza (nie wiem czy dobrze odmieniłam) to obleśny typ. Jednym słowem dupek.
    Brzydzę się takimi osobami jak on.
    Boję się o Am, że coś jej zrobi. Ale wypluwam te słowa i mam nadzieję, że wszystko będzie ok.
    Ten Krystian wydaje się być w porządku chłopakiem. Pewnie gdyby nie strach przed Gonzo, to pomógłby naszej głównej bohaterce.
    Może jestem naiwna, ale w głębi serca wierzę, że to nie Tom napisał owy list. Że to stek kłamstw. A może został do tego zmuszony, pod groźbą Gonza. Sama nie wiem co mam myśleć. Ale wierzę w niewinność Tom'a.
    To przecież dobry chłopak, chyba, że stwarzał tylko takie pozory. Ale czy umiałby tak kłamać, czy wszystkie jego słowa były oszustwem? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
    Zastanawia mnie kto to odezwał się do Am, gdy ta wyszła z łazienki.
    Czy to był Gonzo, czy może Tom powrócił. Zżera mnie ciekawość, no ale w następnym rozdziale się dowiemy kto to taki.
    Nie mogę się doczekać dalszego ciągu.
    Życzę Ci duuuużo weny.
    Buziaki, Maarit :**

    OdpowiedzUsuń