piątek, 6 września 2013

Sześć

- Co taka śliczna kobieta robi sama o tej porze? Wsiadaj, podwiozę Cię chyba, że masz ochotę na jakiegoś drinka i małe co nieco? 
- Nie dzięki, czekam na kogoś. - rozglądam się w poszukiwaniu Mata, albo kogokolwiek innego. Na marne, jestem tu tylko ja i ten palant w samochodzie. Wracam wzrokiem w jego kierunku, gdy znów się odezwał.
- Najwidoczniej Cię wystawił. Ja taki nie jestem, taka kobieta jak Ty wymaga odpowiedniego traktowania. Wsiadaj. - Taka kobieta jak ja? Co on sobie myśli? Sugeruje, że zasługuje na takie traktowanie jakim on może mnie obdarzyć, czyli drinkiem i szybkim seksem gdzieś w samochodzie lub ciasnej kabinie? Czy każdy mężczyzna musi postrzegać mnie jako zabawkę do zaspakajania swoich potrzeb? Aż tak po mnie widać, że można się mną bawić i sprawiać tylko i wyłącznie ból? Widocznie moim przeznaczeniem jest doznawać ból , zadawany przez wszystkich dookoła. Każdy postrzega mnie tak jak ojciec, to straszne. A może zasługuje na bycie kobietą szefa jakiejś mafii, będę poniżana na każdym kroku i traktowana gorzej od psa? A później zginę gdzieś przez przypadek za poczynania drani?
- Wiesz co? Na północ jest autostrada tam na pewno znajdziesz kobiety, które chętnie wskoczą do Twojego auta, ściągając majtki na wejściu. 
- Uuu ostra jesteś, ale kotku ja nie muszę korzystać z usług kobiet lekkich obyczajów. Mam wszystko czego mi potrzeba. Nie musimy od razu przechodzić do konkretów, nie martw się. - widać, że cała sytuacja Go bawi. A mnie jego zachowanie zaczyna strasznie irytować, nie nawidzę takich typków. 
- Jak mówiłam czekam na kogoś, także już pójdę i mam nadzieje, że już nigdy Cię nie spotkam. - ominęłam Jego samochód, kierując się w  stronę domu. 
- Nie był bym tego taki pewny kotku, znajdę Cię. - usłyszałam Jego słowa, a sekundę później ruszył z piskiem opon kierując się w stronę centrum. 
Wściekła zaistniałą sytuacją i tym, że Mat mnie wystawił, szybkim krokiem wracam do domu. To przez Niego, zaczepił mnie ten podejrzany typ, gdyby pojawił się punktualnie, albo w ogóle pojawił, nie musiałabym się martwić jeszcze nim. Idąc wąską uliczką zorientowałam się, że jakiś samochód znacznie zwolnił i porusza się wolno za mną. Przez głowę przeleciała mi myśl, że to ten sam typ co przed kawiarnią. Serce zaczęło mi szybciej bić, a ręce pocić. Intuicja podpowiadała mi "wiej jak najszybciej". Lecz najpierw spojrzałam za siebie, by zobaczyć kto mnie śledzi. Nie zobaczyłam czarnego bmw, lecz białe Audi. A za kierownicą rozbawionego Mata. "Idiota" powiedziałam sama do siebie i zajęłam miejsce pasażera w Jego samochodzie. Mocno zamknęłam za sobą drzwi, pewna że opieprzy mnie za zbyt mocne trzaśnięcie Jego cackiem. Ale nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia. Musi mieć bardzo hojnych rodziców skoro kupili mu taki na pierwszy rzut oka drogi samochód. Nie byli biedni, wręcz przeciwnie więc mogli sobie pozwolić na tego typu prezenty dla syna.
- Jesteś strasznie przestraszona, co się stało ?
- Myślałam, że jedzie za mną jakiś psychopata, o to co się stało. - patrzyłam prosto przed siebie, nie zerkając na niego nawet ukradkiem. - A poza tym spóźniłeś się i to dużo. 
- Przepraszam coś mnie zatrzymało. Wybaczysz mi ? - położył rękę na moim udzie, przez co nasze oczy się spotkały. Wraz z Jego dotykiem, przez całe moje ciało przeszły dziwne dreszcze. 
- Musisz się postarać. - rzuciłam bezmyślnie, wciąż zparaliżowana Jego dotykiem. 
- W jaki sposób? Co mam zrobić?
- Zaskocz mnie. - czy my właśnie ze sobą flirtujemy? Jeszcze przecież kilka minut temu byłam wkurzona, a jeden Jego dotyk sprawił że o wszystkim zapomniałam.  - Jedzmy już. - dodałam, gdy chłopak, myślał w jaki sposób ma sobie u mnie odpokutować za spóźnienie. 
Jedziemy w ciszy, lecz to nie jest niezręczna cisza, która pojawia się u ludzi, którzy są sobą znudzeni lub nie mają co do powiedzenia. Ta cisza jest przyjemna i wcale mi nie przeszkadza. Po trzydziestu minutach, jesteśmy na miejscu. Najwyraźniej jesteśmy w wesołym miasteczku, bo z dala ujrzałam mnóstwo maszyn i przeróżnych światełek. 
- Wesołe miasteczko ? - zapytałam z lekkim rozbawieniem na ustach, gdy byliśmy już na piechotę. 
- Nie spodziewałaś się tego co ? 
*
- Musimy na to pójść - Mat wskazał ręką na marną podróbkę diabelskiego młynu, kiedy ja kończyłam jeść swoją watę cukrową na patyku. Nie wspominając już, że przez chłopaka jest jej pełno w moich włosach.
- Zapomnij, mam lęk wysokości. Nigdzie nie idę, ale jeśli Ty tak bardzo chcesz to poczekam tutaj na dole na Ciebie. 
- Ty idziesz ze mną. - Mimo moich znacznych sprzeciwów, a nawet szantaży, że zacznę krzyczeć nic nie pomogły i właśnie siedzimy w jednym z wagoników, czekając na start maszyny. 
- Jeśli przeżyje to obiecuje Ci, że tego gorzko pożałujesz. - nagle wagoniki zaczęły się powoli unosić w górę, spanikowana chwytam się czego tylko popadnie. 
-Am nie bój się, jestem tu z Tobą, nic Ci nie grozi. Ze mną możesz czuć się bezpieczna - spojrzał na mnie z troską w oczach. - Daj rękę. - splótł nasze dłonie, mocno je ściskając. Zamknęłam oczy, z nadzieją jak najszybszego znalezienia się znów na ziemi. 
- Jesteś silna, dasz radę tylko w to uwierz. - szepnął mi wprost do ucha. Otworzyłam oczy, a moim oczom ukazał się przepiękny widok z góry. Z każdym kolejnym okrążeniem, odpędzałam strach daleko ode mnie, pozwalając wkraść się w umysł radości. Gdy podróż się skończyła i wysiedliśmy z wagoniku, postanowiliśmy wracać do domu. Dopiero w połowie drogi do samochodu zorientowałam się, że wciąż trzymam Mata za rękę. Dyskretnie ją puściłam.
- Dzięki za dzisiaj. - powiedziałam, gdy zatrzymał się pod moim domem. 
- To ja dziękuję, że mogłem po raz pierwszy zobaczyć Twój szczery uśmiech  i tą radość w Twoich pięknych oczach.- zbliżył się ku mnie, intensywnie wpatrując się w moje oczy. Przeniósł wzrok na usta, niebezpiecznie zmniejszając przestrzeń która nas dzieli. Czułam na sobie Jego niespokojny oddech. Ostrożnie wsunął dłoń w moje splątane włosy, i kciukiem jeździł po moim zaczerwienionym policzku, wciąż intensywnie wpatrując mi się w oczy. Delikatnie, prawie niewyczuwalnie musnął mnie ustami, jakby czekał na moją reakcje. Nie odpowiedziałam mu tym samym, tylko powoli oddaliłam się od niego, spuszczając wzrok w nogi.
 - Lepiej będzie jak już pójdę.
- Przepraszam nie powinienem. Odjadę dopiero jak dasz mi znać, że w domu jesteś bezpieczna. Pomachasz mi z Twojego pokoju dobrze? - ostatni raz spojrzałam w Jego kierunku i szybko pobiegłam w stronę drzwi. Przed wejściem jeszcze ostatni raz spojrzałam w stronę samochodu, z którego przed momentem wysiadłam. Ojca nie ma w domu, więc pomachałam chłopakowi z okna, szeroko się uśmiechnął i odjechał. Czuję, że umysł i serce rozdziera mi się na milion jeszcze mniejszych kawałeczków. Bo kompletnie nie wiem co to wszystko miało znaczyć.

7 komentarzy:

  1. Nareszcie, nareszcie, nareszcie! <33 KOOOOCHAM Mam nadzieję, że pomiędzy Am i Matem, coś się rozwinie, szczerze na to liczę! Jesteś genialna! Z niecierpliwością na następny rozdział. A tak by the way, kiedyon będzie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuuu znajdzie ja. Ojciec.teraz ten skurwieo. Ii macik. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, świetny rozdział. Kocham to ;*
    Zapraszam też do sb na kolejną notkę:
    bezcelowe-marzenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział , jak zwykle masz fajne pomysły , czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu dodałam blog do obserwowanych, więc będę z niecierpliwością czekać na każdy kolejny rozdział. Myślałam, że ten facet z samochodu coś jej zrobi, a tu diametralna zmiana scenerii i wesołe miasteczko z Matem. Gdybym była w takiej sytuacji jak ona też nie potrafiłabym być szczęśliwa nawet z takim cudownym chłopakiem. Rozdział wspaniały :) Mam nadzieję, że nie masz zamiaru zawieszać bloga na czas szkoły. Nie wiem co masz zamiar wymyślić dalej, ale już chcę to przeczytać.
    Jeśli miałabyś chwilę, to zapraszam do mnie na następny rozdział.
    http://kiedymiloscstajesienienawiscia.blogspot.com/
    Pozdrawiam i ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. Kolejny wspaniały rozdział.
    Powiem jedno, kocham to opowiadanie ♥
    Jesteś niesamowita.
    Na początek chciałam Cię bardzo przeprosić, że komentuję dopiero dzisiaj, ale rozumiesz, szkoła. A na dodatek mam sporo zaległości na innych blogach i jednym słowem nie wyrabiam. Mam nadzieję, że mi wybaczysz :)
    Straszny ten koleś na początku rozdziału z tego BMW. Coś tak czuje, że na tym jednym spotkaniu się nie skończy. Że nie da jej tak łatwo spokoju i jeszcze zawita w opowiadaniu, niestety. Oczywiście mam nadzieję, że nie spełni swoich słów co do tego, że ją znajdzie.
    Pewny siebie dupek, jak ja nienawidzę takich ludzi.
    A na dodatek tacy jak on są zdolni do wszystkiego i nieprzewidywalni.
    Uuuu, czyżby szykował się jakiś romansik pomiędzy Matem, a Am? Fajnie by było, bo to super chłopak, a ona zasługuje na odrobinę szczęścia. Poza tym w jego ramionach mogłaby się chować przed całym złem, być bezpieczna.
    Pasowaliby do siebie. Mam nadzieję, że będzie coś z tego, chociaż póki co, Am nie odwzajemniła pocałunku Mata. Może była zszokowana, a może nie wie co do niego czuje. Nie wiem sama. Wszystko się wyjaśni z czasem.
    Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału.
    Życzę weny.
    Buziaki, Twoja fanka Maarit :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Mieszasz czasami, raz teraźniejszy, raz przeszły... niestety ale trochę to przeszkadza w odbiorze - ale to tylko kwestia zmiany czasu i będzie git :-D

    OdpowiedzUsuń